Za mocne na drugą, za słabe na pierwszą ligę

Mit padł, zauroczenie prysło. Dwukrotnie przekładane baraże 2 ligi kobiet rozegrane podczas weekendu 23-25 kwietnia, pokazały miejsce zespołu Citronex UKS Basket Zgorzelec w polskiej kobiecej koszykówce. Drużyna, która od dwóch lat nie przegrała ani jednego meczu grając z zespołami z Dolnego Śląska i Wielkopolski, nie dała rady awansować do finałów, gdzie walczyłyby o awans do I ligi.

Zapraszamy do galerii!

Dla zawodniczek, które robiły za gwiazdy Polski południowo-zachodniej, był ciosem w samo serce i niewyobrażalnym upokorzeniem. Nic dziwnego, że w niedzielę, po drugim z kolei przegranym  meczu była rozpacz i łzy. Jak do tego doszło?

Kto nam podmienił drużynę?

Rywalkami UKS Basketu w pierwszej potyczce był zespół ze Skierniewic. Widać było, że  obie strony są nieco zestresowane. Pierwsze punkty padły po trzech minutach gry a ich autorkami były – niestety – skierniewiczanki. One też wygrały tę odsłonę 13:14. W drugiej zaczęły się prawdziwe zawody. Przyjezdne pokazały, jak powinna wyglądać gra w kontrze. Była one możliwa głównie z tego powodu, że obrona Ósemki była nie do przejścia. Zgorzelczanki nie miały zbyt wiele okazji do oddania rzutów z wolnych pozycji. Te zaś, które oddawały często były niecelne. Przypomnijmy, że do tej pory gra z kontry była znakiem rozpoznawczym UKS-u. W piątek role się odwróciły: to mazowszanki dyktowały zasady gry. - Jak nie ma zbiórek w obronie, to trudno o szybką kontrę – tłumaczył po meczu trener Piotr Pietryk. Wyjaśnijmy więc słowa trenera: zgorzelczanki nic nie miały do powiedzenia pod tablicami. O ile miejscowe w czasie meczu miały 34 zbiórki łącznie, to „Ósemka” zanotowała ich dwukrotnie więcej bo 63, z czego aż 29 w ataku. Spotkanie zakończyło się wynikiem 60:73 dla przyjezdnych. Była to pierwsza przegrana Basketu w tym turnieju.

Chwile radości i nadziei

W sobotę 24 kwietnia zgorzelczanki spotkały się ze „Złymi” warszawiankami. Tego dnia zagrały po swojemu: z pomysłem i zacięciem. Mówi się, że gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala. Powiedzieć trzeba, że te rywalki nie stanowiły zbyt dużego zagrożenia. Pierwszą kwartę UKS wygrał 16:13. W drugiej dziewczyny nabrały rozpędu i rozniosły rywalki 36:18. Po przewie miejscowe weszły na parkiet nieco zdekoncentrowane, co wykorzystały przeciwniczki. Wzmocniły obronę swojego kosza. Wkrótce z parkietu musiała zejść kontuzjowana Justyna Tudryn więc trener Pietryk musiał dostosować rotację do nowych okoliczności. Środkowa UKS-u jest tego dnia nie pojawiła się na parkiecie. Tę ćwiartkę Cytrynki wygrały 12:11. Ostatnią ćwiartkę Citronex wygrał 23:13 a cały mecz 87:55. Królową meczu została Partycja Lipniacka, która zdobyła aż 33 punkty. Z wyników pozostałych spotkań było wiadomo, że aby dostać się do finału, trzeba pokonać rybniczanki 9 punktami. Wszyscy na to liczyli..

Kwarantanna zrobiła swoje

Osoby, które z racji pełnionych funkcji miały prawo przebywać w PGE Turów Arena, miały przed meczem mieszane uczucia. Powodem był fakt, iż poprzedniego dnia pogromczynie UKS-u, czyli skierniewiczanki uległy rybniczankom. Pierwsza kwarta nie dała powodów do niepokoju. Podopieczne trenera Pietryka wygrały ją 17:13. Poważne problemy pojawiły się natomiast w drugiej odsłonie. Zgorzelczanki przestały się liczyć na parkiecie. Ciągu 10 minut zdobyły zaledwie 9 punktów, zaś ślązaczki aż 23. Przy zejściu na przerwę  było 26:36. Skromne zdobycze po obu stronach dawały jednak pewien obraz gry. Obrony obu stron walczyły jak lwice w obronie kosza. Po przerwie było jednak widać, jak z minuty na minutę zgorzelczanki opadają z sił. Mimo, że w tym meczu wystąpiła Justyna Tudryn, to wyraźnie nie była w pełni dysponowana. Zupełnie niewidoczna była królowa strzelców z poprzedniego dnia, czyli Patrycja Lipniacka. W całym spotkaniu zdobyła tylko 4 punkty. Wytyczony cel w postaci wygranej co najmniej 9 punktami okazał się niewykonalny. Citronex UKS Basket Zgorzelec wygrał jeden mecz a dwa przegrał. W tej sytuacji do finału awansowały dziewczyny z Rybnika i Skierniewic. Naszym zostały łzy i frustracja. Dlaczego UKS poniósł tak ciężką porażkę? - Jeszcze w czwartek wiedziałem, że mogę dysponować tylko sześcioma zawodniczkami. Pozostałe w okresie minionych trzech tygodnie spędziły na kwarantannie. Nie uczestniczyły w treningach, opadła ich wydolność. Dzisiaj to było wyraźnie widoczne.  Dobrze, że testy wykazały, iż nie są zakażone. Dzięki temu w czasie turnieju  miałem osiem dziewczyn w rotacji – powiedział Piotr Pietryk. Twierdzi, że zespołowi brakuje lidera, jakim jeszcze niedawno była Basia Łachacz. Żałuje, że także z powodów zdrowotnych nie może grać Justyna Fura. - Niestety młode dziewczyny nie udźwignęły nałożonych na siebie zadań. Co będę teraz robił? Dla mnie zaczyna się okres analiz. To musi potrwać. Czy będę dalej prowadził 2 ligę? Nie wiem, może wrócę do pracy z dziećmi? To w znacznej mierze zależy od głównego sponsora – podsumował miniony sezon trener Citronex UKS Basket Zgorzelec.

Janusz Grzeszczuk

Foto: GRE