Pod nieobecność dwóch podstawowych graczy: Bartosza Bochno i Cezarego Fudziaka (obaj kontuzjowani) koszykarze PGE Turów Zgorzelec ruszyli na podbój Kotwicy Kołobrzeg. Na sali sportowej, gdzie zgromadził się 780 widzów dokonał się kolejny pogrom zespołu przyjezdnych 124:54.
Właściwie był to mecz bez historii, gdyż czarno-zieloni prowadzili w miarę wyrównane zawody tylko w pierwszej kwarcie, którą miejscowi wygrali 29:26. Potem było już tylko gorzej. Drugą część nasi przegrali aż 25:9, w trzeciej zdobyli połowę punktów z tego, co Kotwica: 30:15. Kompletna katastrofa wydarzyła się zgorzelczanom w ostatniej odsłonie: zostali wręcz wbici w parkiet wynikiem 40:7! Dla Turowa najwięcej, bo 26 punktów zdobył Stanisław Heliński, który przebywał na parkiecie 40 minut, czyli nie miał ani jednej chwili przerwy. Połowę mniej (13) trafił Maciej Marcinkowski. Punktował także nowy rozgrywający Kacper Traczyk (8). Dawid Stępień zdobył 5 oczek a Kacper Wojtuś dodał swoje dwa punkty. Dodajmy, że trener Wojciech Szawarski dysponował jedynie … 7 zawodnikami. Rywale mieli pełne dwie zmiany. Każdy z kołobrzeżan punktował, przy czym tylko trzej zaliczyli mniejsze od dwucyfrowych zdobyczy. Przykro patrzeć, z jakimi problemami musi zmagać się trener i jego, będący w ciągłej budowie zespół. Jak powietrza zespołowi potrzebne są kolejne wzmocnienia. Mówi się, że wkrótce ma do nich dołączyć ponad 2-metrowy środkowy. Następnym przeciwnikiem Turowa będzie AZS AGH Kraków, zajmujący 15 miejsce w tabeli z jednym zwycięstwem i czterema porażkami. Czy okaże się, że jest w zasięgu Turowa?
J.G.
Foto: GRE
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
