Tur Hydro 33Niedzielny mecz Suzuki 1 Ligi Mężczyzn pomiędzy PGE Turów a HydroTruckiem Radom zapowiadał się na niezbyt emocjonujące widowisko. Powodem było rozgrywane w tym samym czasie spotkanie w Lublinie o Puchar Polski Energa Basket Ligi. Poza tym mało kto spodziewał się sensacyjnego rozstrzygnięcia. Przecież ekipa z Radomia była liderem rozgrywek zajmując pierwsze miejsce w tabeli.

Zapraszamy do Galerii!

Tymczasem okazało się, że trybuny zapełniły się liczną grupą miłośników lokalnej koszykówki. Emocje także szybko się pojawiły, gdyż miejscowi niespodziewanie mocno postawili się faworytowi. Pierwsza kwarta zakończyła się remisem 22:22, ale to nie było dużym zaskoczeniem. Wiele bowiem poprzednich spotkań również zaczynało się mocnym wejściem w mecz, aby potem z upływem czasu pojawiały się braki kondycyjne a mecz kończył się porażką. Tymczasem druga kwarta zaczęła potęgować dobre wrażenie z pierwszej, gdyż podopieczni trenera Turkiewicza wygrali tę część spotkania 22:18. Przy zejściu na przerwę różnica więc wynosiła już 4 oczka (44:40).
Strach zajrzał w oczy
Radosne oczekiwanie na końcowe zwycięstwo zaczęło przygasać w trakcie trzeciej odsłony. Drużynę przyjezdnych do walki poderwali niedawni ekstraligowcy Damian Jeszke i Jakub Patoka. Obaj w czasie spotkania zaliczyli zresztą double-double. Wzmożony napór rywali przyniósł im efekt w postaci wygranej w trzeciej kwarcie 19:26 i dwupunktowe prowadzenie przed ostatnią odsłoną. W niej sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw radomianie po serii 0:5 odjechali na kilkanaście punktów, lecz czarnozieloni mozolnie doszli ich na trzy oczka. Bardzo nerwowo było w samej końcówce, kiedy goście znów uciekli gospodarzom i na 4 minuty przed ostatnim gwizdkiem przyjezdni prowadzili aż 11 punktami. Wtedy nastąpiło coś, czego nikt się nie spodziewał. Dwie trójki Krzysztofa Wąsowicza oraz punkty z linii rzutów wolnych Szymona Pawlaka pozwoliły drużynie z przygranicznego miasta odrobić większość strat. Co więcej w końcówce mylili się liderzy przyjezdnych, zaś trójkę na remis na minutę przed końcem trafił Krzysztof Jakóbczyk. Gdy na boiskowym zegarze było 1,8 sekundy do końca, w obronie pod koszem został sfaulowany Mikołaj Styczeń. Zawodnik stanął na linii rzutów wolnych. Pierwsza próba była skuteczna, zaś drugą celowo spudłował. Rzecz w tym, aby nie dopuścić do wznowienia meczu w strefie ataku, gdzie łatwiej byłoby większe prawdopodobieństwo na oddanie celnego rzutu. W tej sytuacji radomianom pozostał tylko do oddania rzut rozpaczy przez całe boisko. Okazał się niecelny a Mikołaj Styczeń utonął w uściskach kolegów. Na konferencji prasowej trener Robert Witka nie krył zaskoczenia, ale też nie stracił pewności siebie. Stwierdził, że w spotkaniu wygrały nie tyle umiejętności, co emocje. Tak czy owak wskutek przegranej jego zespół utracił prowadzenie.
Kto „ryje” pod klubem?
Dodać trzeba, że zgorzelecki klub gdzieś ma negatywnego „anioła stróża”. Prawdopodobnie to za jego podszeptem, po pierwszym i jedynym w tym sezonie zagranym meczu w barwach Turowa, FIBA cofnęła licencję Davidowi Jacksonowi. Podobne stało się w przypadku Paula Kreffta. Ten gracz zdążył zagrać już w kilku meczach. Ktoś złożył donos i jemu też cofnięto licencję. Trwają poszukiwania „życzliwego”.
J.G
Foto: GRE

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa