Już po raz 6 „Bog – Tur" z Bogatyni, zorganizował w wycieczkę rowerową do Myslivny w Czechach na Międzynarodowe rzeźbienie w drewnie, piłami spalinowymi i innym sprzętem motorowym. Wyjazd w upalną sobotę (27.08) dużej 21-osobowej grupy w tym małżeństwo ze Świnoujścia (Maria i Wojtek), którym bardzo podobają się rowerowe wycieczki (byli dwa tygodnie temu na wycieczce do Krystofovo Udoli), kilka kobiet oraz 12 letni Piotr z tatą (jadą po raz drugi do Myslivny).
Postanowili iż nie będą forsować tempa a pokażą gościom piękne okolice. Pojechali spokojnie przez Zittau ale w Olbersdorfie zaczynają się podjazdy, najpierw dosyć łagodny ok. 5%-7% ok. 4 km do kurortu Jonsdorf w którym zrobili pierwszy dłuższy postój. Podjechali pod skałki na które weszli pieszo a kolega Staszek (MACHO) przespacerował się po stalowych linach rozpiętych między nimi. Po podziwianiu pięknych widoków min kominy „Turoszowskiej" elektrowni, jadą dalej, drogą szutrową przez las cały czas pnie się w górę, tylko skala trudności jest większa od 10% do ok. 20 % na końcu w Myslivnach, które leżą na wysokości 653 m n.p.m. Przyjechali na konkurs rzeźbienia w drewnie, podziwiali rzeźbiarzy przy pracy zamieniających kloce drewna w piękne rzeźby. Będąc pod szczytem Luž 793 m n p m, który leży między Czechami a Niemcami postanowili wejść na niego (ok. 1,5 km). Posilili się oraz uzupełnili płyny, jest coraz cieplej a czas wracać do domu. Ze względu na gości, zmienili trasę powrotną, jechali przez Oybin, po drodze oglądając starą skocznie narciarską oraz stojące w lesie „czerwone skały". Na zalewie „Kristina" w Hrádku, krótki postój (upał coraz większy) koledzy ochłodzili się w wodzie. Przejechali ok. 70 km, trochę umęczeni trudną, górzystą drogą oraz upałem ale w miarę dobrej kondycji z postanowieniem powrotu za rok do Myslivny.
Sławomir Kałka
Fot.: Stanisław Turczyński i Robert Zambrowski