Lubań Feliksa NetzaW poniedziałek 21 lipca 2013 r. do naszego miasta zawitał Honorowy Obywatel Lubania - Feliks Netz, polski poeta i prozaik mieszkający w Katowicach. Feliks Netz jest autorem powieści, tomików wierszy, słuchowisk, laureatem międzynarodowego konkursu Prix Italia, wieloletnim redaktorem radiowym i prasowym, tłumaczem dzieł literatury rosyjskiej, angielskiej a przede wszystkim węgierskiej.

 

 

Przyjacielem Feliksa Netza jest między innymi Kazimierz Kutz, któremu pisarz zadedykował swój słynny wiersz "Śmierć jak kromka chleba". W roku 1997 autorowi nadano tytuł Honorowego Obywatela Lubania.
Pisarz odwiedził Lubań, goszcząc między innymi u Burmistrza Miasta. W przyjacielskiej atmosferze Feliks Netz przekazał Arkadiuszowi Słowińskiemu swoje książki i przyjął komplet najnowszych publikacji o naszym mieście.

Na spotkaniu obecni byli również Kazimierz Kiljan i Janusz Nawrocki, lubańscy artyści i przyjaciele Honorowego Obywatela Lubania, dyskutowano o wpływie miasta, w którym Feliks Netz spędził część dzieciństwa (w latach 1947-1955), na jego twórczość, pisarz dał wyraz swojemu sentymentalnemu i intelektualnemu związkowi z Lubaniem oraz chętnie dzielił się refleksjami o mieście, jego historii, ale też współczesnym rozwoju i atmosferze. Następnie udzielił krótkiego wywiadu naszemu portalowi.

Anna Łagowska: Jaki jest Lubań Feliksa Netza?
Feliks Netz: Mam jakiś obraz Lubania w sobie, z dzieciństwa i z młodości. Ten Lubań, który widzę teraz - i centrum i te części poboczne, to już jest coś innego. Specjalnie poszedłem teraz do kina Wawel, bo w tym właśnie kinie byłem pierwszy raz w życiu i pierwszy raz widziałem film, to było w 1946 roku. Z kolei ten piękny kościół, na temat którego dostałem monografię, był moim pierwszym kościołem i tam poszedłem do komunii. Są inne miejsca, szkoła na Górnej – podstawówka do której chodziłem, potem liceum na Lompy, tam gdzie teraz jest urząd, też tam teraz byłem. Patrzyłem w okna, gdzie były kiedyś klasy, próbowałem sobie przypomnieć po ławkach – tu siedział ten, tu tamten i wtedy przychodzi pan Ludwik, taki groźny, jak myślałem po pierwszym spotkaniu z nim. Ludwik Anioł to wybitna postać. Miałem jeszcze potem w innych szkołach w Katowicach innych polonistów, ale takiego to już nie miałem, nauczycielem był wspaniałym. Właśnie dlatego przekonuję burmistrza do tego, żeby znaleźć ulicę, w ten sposób upamiętnić imię profesora Ludwika Anioła. Podobny stosunek mam do wspaniałych lekarzy Marii i Franciszka Komendzińskich, którym jestem szczególnie wdzięczni, ponieważ oni uratowali mi życie.
AŁ: W wywiadzie udzielonym w roku 2010 „Ziemi Lubańskiej" powiedział pan, że duch Lubania to pana specjalność, czy można uchwycić czym jest duch Lubania?
FN: Duch to jest coś niematerialnego, czyli nie można tego uchwycić ani tym manipulować. To jest coś co we mnie żyje – ten Lubań we mnie. Metafizyczne wyobrażenie, które - póki mogę – przekazuję innym. Ale serce tu bije, bo jeśli są ludzie to jest życie. Widzę naprawdę sporo ludzi przejętych losami tego miasta, wśród ludzi, którzy sprawują tutaj władzę i pasjonatów, których poznaję i do których właśnie przyjeżdżam. Na komputerze mam tyle plików z przesłanymi informacjami o historii Lubania, że bez problemu mógłbym napisać o tym książkę. Ważne jednak, aby to miasto nie było tylko miastem-pamiątką, zapatrzonym w swoją przeszłość, ale żeby było szansą dla młodych ludzi.
AŁ: W Lubaniu jest wielu ludzi parających się pisarstwem, w ostatnich latach rozkwitła przy lubańskim Miejskim Domu Kultury literacka grupa NURT, są też inne osoby piszące do szuflady i nie do szuflady. Czy ma pan jakieś wskazówki dla piszących?
FN: Mogę radzić, żeby nie oglądać się na żadne prądy i mody literackie, tylko wsłuchiwać się w siebie i starać się zapisać swoją wewnętrzną prawdę. To co może się komuś z zewnątrz wydawać błahe, nieistotne, dla kogoś kto pisze może być fundamentalne, tego się trzeba trzymać, ważne jest co jest we mnie a nie co w książkach – książki to edukacja. Każdy się kształci, rozwija też czytając, ale wierzyć trzeba w ten wewnętrzny głos, który się pojawia i mówi: „Pisz!". U mnie się pojawił, gdy miałem 15 lat, nagle są wakacje a ja zaczynam pisać, mieszkałem w Lubaniu, to była ulica Leśna, teraz Kościuszki, i tam sobie siedzę, patrzę przez okno na Kamienną Górę i zaczynam pisać. Zaczynam pisać jakąś powieść, mama zagląda, co się dzieje, że tak cicho, a ja nie wiem co się stało – tak się stało po prostu. I ci co w Lubaniu próbują to robić, też mają taką samą potrzebę. Wtedy, pisząc, trzeba wierzyć w to, ale nie bać się też krytyki, pokazywać innym. Trzeba mieć grubą skórę jak się wchodzi w te rewiry, bo nieraz zaboli takie przyjmowanie krytyki, ale trzeba być odpornym na to - umieć znaleźć w niej rację, bo często jest w tym racja, ale wciąż mieć swoją prawdę.
AŁ: A czy według Pana pisarze z małych miasteczek mają szansę się przebić tak, by ich głos został usłyszany?
FN: Komunikacja elektroniczna właściwie zniosła barierę pomiędzy małymi i dużymi miastami. Kiedyś trzeba było te listy przepisywać, albo pojechać do redakcji gdzieś do tej Warszawy czy Wrocławia, czekać tam w przedsionku. Teraz teksty się wysyła i odpowiadają, sam jako redaktor dostaję przesyłane pliki do recenzji, z różnych miejsc, także z małych miejscowości. Nie trzeba się bać.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-27

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa