240Fatalnie rozegrana końcówka ostatniej kwarty znowu zdecydowała o przegranej 77:73 koszykarzy PGE Turów z mistrzem Czech CEZ Basketball  Nymburk. Spotkanie zakończyło się kompromitującym epizodem, kiedy na 25 sekund przed ostatnią syreną nikt ze zgorzelczan nie przyjął  piłki wyrzucanej z autu przez Tony’ego Taylora. 

 

 

 

O grze Turowa można  mówić stosunkowo dobrze jedynie w odniesieniu do pierwszej połowy meczu. Co prawda pierwszą kwartę przegrał 20:18, ale nie to najbardziej utkwiło obserwatorom w pamięci. Otóż już tylko w pierwszych dwóch minutach gry po dwa osobiste przewinienia sędziowie podyktowali przeciwko Tony’emu Taylorowi oraz Johnowi Prince. Nawiasem mówiąc ten drugi zakończył pierwszą kwartę z trzema przewinieniami. Przewaga gospodarzy utrzymywała się przez dziewięć minut drugiej odsłony. Na czterdzieści sekund po faulu Wiśniewskiego i celnych rzutach wolnych gospodarzy wynik brzmiał 39:36. Wtedy ciężar gry wziął na siebie Damian Kulig, który w ostatnich sekundach pierwszej połowy najpierw trafił za dwam, a potem rzutem z dystansu dołożył kolejne trzy punkty. Dzięki temu gracze Turowa wygrali tę ćwiartkę 19:23 i schodzili do szatni na przerwę z dwupunktową przewagą 39:41.

Na początku trzeciej kwarty zgorzelczanie mocno przyspieszyli, dzięki czemu wyszli na dziewięciopunktowe prowadzenie 52:43. Potem jednak zdarzył im się niezrozumiały przestój, który bezlitośnie wykorzystali przeciwnicy. Zdobyli w krótkim czasie 11 punktów. Kolejne trafienia spowodowały, że tę odsłonę Nymburk wygrał 17:15 a po trzech kwartach był remis 56:56.

W ostatniej kwarcie prowadzenie zmieniało się z rzutu na rzut. Po pięciu minutach tej ćwiartki Turów jeszcze prowadził 62:65. Wynik mógł być jeszcze bardziej korzystny, ale kolejny raz zresztą, rzutów wolnych nie wykorzystał John Prince. Gospodarze za to nie chybiali i po kolejnej minucie gry prowadzili już 68:65. Minimalna różnica utrzymywała się do ostatnich sekund. Kluczowym momentem było (przy stanie 70:69) pozwolenie Simmonsowi na wykonanie layup-u za 2 punkty. Chwilę potem, kiedy trafiła się okazja do odwrócenia losów spotkania, zdarzyło się niezdarzalne. Na 25 sekund przed ostatnią syreną, piłkę z autu wyrzucał Tony Taylor. Okazało się jednak, że nie było komu przyjąć podania. W jej posiadanie weszli więc gospodarze i już do końca meczu nie pozwolili sobie odebrać. Tę odsłonę CEZ wygrał aż 21:17 i całe spotkanie 77:73. Najlepszym zawodnikiem Turowa był Filip Dylewicz (17 pkt), który z 10 zbiórkami zanotował double-double. W drużynie przeciwnej najskuteczniejszym był Radoslav Rancik (20 pkt) wspierany przez Vojtecha Hrubana (16 pkt). Trzeba zaznaczyć, że w meczu nie wystąpił Michał Chyliński – kapitan czarnozielonych.

Przyczyn ostatnich porażek graczy PGE Turów (tych w Turon Basket Lidze oraz VTB) – jeśli wierzyć trenerowi Rajkoviciowi – należy upatrywać w ciągle trwającym braku zgrania zespołu. Może to być prawda, bo najwyraźniej nie potrafili się uporać z wieloma elementami gry przeciwnika. Barierą trudna do pokonania była np. obrona CEZ-u. Czesi pozwolili czarnozielonym na oddanie tylko 36 rzutów z dystansu mniejszego, niż 6,75m. Do kosza wpadło tylko 20. Sami w tym samym czasie gracze Nymburka rzucali 43 razy, z których 25 było celnych. Zgorzelczanie za to częściej próbowali trafiać z dystansu, co (przy niższej zresztą skuteczności) zaowocowało większą ilością trafień: CEZ - 10 prób/3 trafne, PGE – 20 prób/5 trafień. O niskiej skuteczności nich dodatkowo świadczą takie dane: CEZ miał 32 zbiórki, z czego 7 w ataku i 25 w obronie, natomiast Turów zanotował 40 zbiórek, z czego aż 12 w ataku i 28 w obronie. Jak widać po wyniku, podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia nie potrafili przełożyć tego na zdobycze punktowe. Oprócz tego wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby gracze Turowa poprawili swoją skuteczność w rzutach osobistych. W tym elemencie fatalnie spisywał się np. Nemanja Jaramaz (1 celny na 6 prób), bardzo źle Łukasz Wiśniewski (3 trafne na 9 prób) i kiepsko - niezawodny zazwyczaj - Damian Kulig (3 celne na 7 prób) oraz John Prince (5/11). Gospodarze pokonali Turów także pod względem ilości asyst (19/15), co świadczy o większej zespołowości ich gry.

Oceniając niedzielne spotkanie PGE Turów z CEZ Nymburk trzeba stwierdzić, że chyba pierwszy raz w historii spotkań zgorzelczanie byli tak blisko pokonania zespołu z podpraskiego Nymburka. Przed sztabem szkoleniowym trudne zadanie dalszego podejmowania prób, aby uczynić z tego zlepka – ponoć starannie dobieranych osobowości – dobrze funkcjonujący, zwyciężający organizm.

Janusz Grzeszczuk

CEZ Basketball Nymburk – PGE Turów Zgorzelec 77:73 [20:18, 19:23, 17:15, 21:17]

CEZ Basketball: Massamba 2 pkt, Reynolds 11 pkt, Hruban 16 pkt, Palyza 0 pkt, Welsch 3 pkt, Houska 7 pkt, Simmons 14 pkt, Mahalbasić – 4 pkt, R. Rancik – 20 pkt, M. Rancik 0 pkt,

PGE Turów: Kulig 10 pkt, Jaramaz 3 pkt, Stelmach 0 pkt, Wiśniewski 9 pkt, Dylewicz 17 pkt, Krestinin 1 pkt, Taylor 13 pkt, Prince 10 pkt, Barone 0 pkt, Zigeranović 10 pkt.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa