PGE TurówPrzegrany mecz ze Śląskiem Wrocław o Puchar Polski (87:90) po raz kolejny zdaje się dowodzić teorii, że niezależnie od składu zarządu klubu, trenera czy składu osobowego zawodników, PGE Turów nie jest zespołem o mentalności zwycięzców. O przegranej zdecydowała pierwsza kwarta, którą gospodarze turnieju wygrali jedenastoma punktami 14:25. Tak oto klub zmarnował pierwszą w swej historii szansę na zdobycie tego trofeum. Katem Turowa i MVP meczu został Michał Gabiński, oddany trzy lata temu przez zgorzelecki klub wrocławianom. 

O braku kompleksów przed przeciwnikiem ogranym w Zjednoczonej Lidze VTB świadczyła już pierwsza odsłona spotkania. To w niej najmocniej dala znać o sobie wola zwycięstwa graczy Śląska Wrocław oraz dobre rozpracowanie taktyki przeciwnika, o czym przed meczem mówił Jerzy Chudeusz, trener wrocławian. Do boju gospodarzy poprowadził Paul Miller, który tylko w tej kwarcie zdobył 10 oczek. Zespół znad Nysy kompromitował się beznadziejną, bo 30 procentową skutecznością w rzutach z gry. W tym samym czasie ich rywale mieli ją na poziomie 57 procent. W tej części gry na parkiecie prawie nie istniał Ivan Zigeranović i John Prince. Jedynym w całym spotkaniu, kiedy Turów prowadził była druga minuta kwarty. Po akcji 2+1 Wiśniewskiego wynik wynosił 4:5 dla przyjezdnych. Potem jeszcze był remis 8:8 i na tym wszystko co dobre się skończyło. Stan spotkania 14:25 po pierwszych dziesięciu minutach był więc i tak łagodnym wymiarem kary za postawę zgorzelczan na parkiecie.

Rezerwowi Śląska lepsi od liderów Turowa

Druga odsłona nie przyniosła przełomowej zmiany w postawie PGE Turów. Nie potrafili zorganizować obrony na tyle skutecznej, aby gra nie odbywała się w systemie punkt za punkt. Co bardzo istotne, to przewagę dla Śląska wypracowywali zawodnicy z ławki rezerwowych. O ile w ciągu 15 minut zawodów gracze Turowa zdobyli ich tylko pięć, to dla gospodarzy trafili aż za 17 oczek. Właśnie w tej fazie spotkania po dwóch trafnych wolnych J.P.Prince’a różnica zmalała do dwóch oczek (34:36), to po chwili ponownie wzrosła do pięciu (36:41). W ostatnich sekundach dwa razy pod rząd z dystansu trafił Michał Gabiński. W drugiej odsłonie zwyciężając 26:27 Turów odrobił więc tylko jeden punkt a stan meczu wynosił 51:41 dla Śląska.

Kwarta niepełnionych nadziei

Pomimo nadziei, że przerwa pozwoli trenerowi Rajkoviciowi przeanalizować grę przeciwnika i ustawić swoich zawodników okazało się, że to trener Chudeusz był lepszym strategiem. Pierwsze minuty bowiem przyniosły dalsze powiększenie gospodarzy nad Turowem do stanu 55:41. Wtedy jednak nastąpiło przebudzenie czarnozielonych. Do boju ruszyli Prince, Dylewicz i Kulig. Efekt był natychmiastowy. Turów wygrał tę ćwiartkę 24:14 a przed ostatnią odsłoną przewaga ich rywali wynosiła zaledwie dwa oczka (65:67).

Gabiński superstar

Fatalnie zaczęła się ostania odsłona meczu. Po przewinieniu technicznym, którego sprawcą był Miodrag Rajković, po kolejnych wolnych i kolejnych punktach z gry Gabińskiego, przewaga Śląska znów wzrosła do siedmiu oczek (70:77). Na półtorej minuty przed końcową syreną, po akcji Prince’a 2+1 przewaga Śląska zmalała do jednego punktu (82:83). Zaraz potem jednak dystans powiększył Gibson a nadzieje kibiców na poprawę wyniku rozwiała strata Kuliga. Gwoździem do trumny był faul Mike Taylora na Gibsonie. Amerykanin szansę przełożył na kolejne punkty (82:87). Było to na 43 sekundy przed końcem. Sytuacji Turowa nie uratowała nawet trójka Dylewicza zwłaszcza, że z dwóch rzutów wolnych Kulig trafił tylko jeden. W ostatnich sekundach spotkania Prince miał decydować się na indywidualne wejście po kosz, jednak niespodziewanie oddał piłkę do Mike'a Taylora, który pod presją nie trafił za trzy punkty.  Cztery sekundy przed syreną Dylewicz sfalował Gabińskiego. Ten znowu nie zawiódł i wszystkie wolne trafił. Przy czteropunktowej przewadze (86:90) zupełnie bez znaczenia były rzuty wolne podyktowane za faul za J.P. Zresztą egzekutor wykorzystał tylko jedną próbę. Było po meczu i nadziejach na Puchar Polski. Pozostało niesmak i wielki zawód.

Nie pomogło VTB

Po nokaucie, jaki PGE Turów zadał Stabill Jezioro w walce o finał wydawało się, że pokonanie ósmej w tabeli TBL drużyny Śląska Wrocław będzie nie tylko rewanżem za przegraną z tym zespołem na własnym terenie w rozgrywkach ligowych, ale także potwierdzeniem ambicji sięgnięcia po tytuł Mistrza Polski. Wszystko poszło nie tak. Wbrew obawom trenera Chudeusza zespół znad Nysy nie wykazał się doświadczeniem rzekomo zdobytym podczas rozgrywek w Zjednoczonej Lidze VTB. Po kilku niezłych meczach kompletnie zawiódł serbski center Ivan Zigeranović. Śląsk Wrocław po raz czternasty i pierwszy od 2005 roku zdobył Puchar Polski. PGE Turów roztrwonił pierwszą szansę na jego zdobycie.

Janusz Grzeszczuk

PGE Turów Zgorzelec - WKS Śląsk Wrocław 87:90 (14:25, 27:26, 24:16, 22:23)

Turów: J.P. Prince 20 pkt, Filip Dylewicz 19 pkt, Łukasz Wiśniewski 15 pkt, Damian Kulig 14 pkt, Tony Taylor 10 pkt, Piotr Stelmach 6 pkt, Mike Taylor 3 pkt, Ivan Zigenarovic 0 pkt, Jakub Karolak 0 pkt.

Śląsk: Michał Gabiński 21 pkt, Robert Skibniewski 14 pkt, Paul Miller 14 pkt, Danny Gibson 11 pkt, Paweł Kikowski 11 pkt, Krzysztof Sulima 9 pkt, Dominique Johnson 5 pkt, Jakub Parzeński 2 pkt, Radosław Hyży 2 pkt, Adrian Mroczek-Truskowski 1 pkt, Nikola Malesevic 0 pkt.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,2600zł 4,3100zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-04-19

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa