Potwierdziły się nieoficjalne informacje, jakie już kilka dni temu do nas dotarły. Piotr Stelmach, silny skrzydłowy już w najbliższą sobotę zagra w barwach PGE Turów przeciwko swojej byłej drużynie, Stelmetowi Zielona Góra. Na odchodne trener Uvalin nazwał go zdrajcą, kłamcą i dezerterem.
Mierzący
Nazwali go zdrajcą
Rozstanie Stelmacha z Zielona Górą odbyło się w bardzo burzliwej atmosferze. Dla zielonogórskiej mutacji Gazety Wyborczej powiedział co prawda: - Zadecydowały względy sportowe. Nie chodziło o minuty, bardziej o styl gry. Byłem sfrustrowany moją grą i brakiem decyzji podczas meczów. Przebywałem na boisku średnio 16 minut, ale moja rola i możliwość podejmowania decyzji na boisku nie były dla mnie wystarczające. Nie mogę mieć pretensji do trenera, tylko do siebie. Mam do siebie największy żal, że może nie za mocno próbowałem. Nie udało się i tyle. Tu nie chodzi o honor. To nie jest odejście czy opuszczenie okrętu. Szukam innego miejsca, gdzie będę miał możliwość gry może bardziej swobodnie, ale lokalne media widzą to inmaczej. Jeden przedstawicieli Stelmetu nie mógł powstrzymać emocji. Co powiedział? Znowu zacytujemy wspomnianą „Gazetę”: Zdrajca, kłamca, dezerter - oto epitety pod adresem Stelmacha. - A wiecie, co z takimi się robi na wojnie? - pytał retorycznie. Na zawodnika wylano też kubeł pomyj, mieszając sprawy sportowe z osobistymi. Snuje się też przypuszczenia, że takie traktowanie jest zemstą za to, iż Stelmach jest pierwszym zawodnikiem, który opuścił klub z własnej woli. Innych do tej pory wylatywali z niego bez większych sentymentów. W tej sytuacji udowodnijmy, że tym razem trafił do klubu z klasą.
Janusz Grzeszczuk
Foto: wikipedia