DSCF3191Jeżeli warto, żeby z meczu pomiędzy PGE Turów a Rosą Radom kibicom coś pozostało w pamięci, to niesamowity, widowiskowy, celny rzut Łukasza Majewskiego oddany z połowy boiska. Według zgodnej oceny dziennikarzy była to akcja tej serii rozgrywek co nie zmienia faktu, że gospodarze po niezwykle emocjonującej końcówce wygrali spotkanie 68:65. 

Zapraszamy do galerii !

Przedmeczowe notowania dawały stronom po pięćdziesiąt procent szans na wygraną. Wynikało to zarówno z faktu, iż w ostatnim spotkaniu obu drużyn przez większość czasu prowadziła Rosa a gospodarze po zaciętym finiszu wygrali tylko trzema oczkami.

Tymczasem początek absolutnie nie zapowiadał czarnego scenariusza. Po szybkich akcjach zgorzelczan i przez nieporadność gości w akcjach podkoszowych (12 niecelnych rzutów za dwa), przewaga Turowa rosła w ekspresowym tempie. Wskutek tego pierwsza ćwiartka zakończyła się aż 18 punktową przewagą czarnozielonych (26:8).

Jak równy z równym

Ośmiopunktowa seria tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony zwiększyła prowadzenie Turowa do 26 oczek, bo po niespełna dwóch minutach gry było aż 34:8! I kiedy wydawało się, że Rosa nie ma prawa podnieść się z kolan, radomianie opanowali stres i zaczęli trafiać do kosza. Druga połowa tej kwarty była już bardzo wyrównana. Liderami przyjezdnych byli Korie Lucious i Jakub Dłoniak z dwucyfrowymi zdobyczami. W drużynie gospodarzy natomiast niesamowity mecz rozgrywał Jakub Karolak, który z 14 oczkami był liderem zespołu znad Nysy! Minimalna wygrana w drugiej kwarcie(16:15), przy zejściu do szatni na przerwę dała jednak gospodarzom już 19 punktowe prowadzenie 42:23. 

Załamanie czy arogancja?

Niezbyt chlubnym zwyczajem podopiecznych trenera Miodraga Rajkovicia jest oddawanie się samouwielbieniu, kiedy zdecydowanie prowadzą z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. Tak było i tym razem, bo gdy rozpoczęła się trzecia kwarta to mogłoby się wydawać, że gracze zamienili się koszulkami. Stroną bardziej agresywną, lepiej broniącą i świetnie radzącą sobie w akcjach podkoszowych byli bowiem zawodnicy w niebieskich strojach. Ci w białych razili natomiast nieskutecznością i brakiem pomysłu na akcje. Przebudzili się Majewski, Lucious i Witka, którzy odzyskali umiejętność trafiania do kosza. Radomianie wygrali tę odsłonę aż 13 punktami (11:24) a przewaga Turowa nad przyjezdnymi przed ostatnią kwartą zmalała do sześciu oczek 53:47.

Zwycięska kwarta błędów

Po krótkiej przerwie rozpędzony zespół Rosy bezpardonowo dalej pognębiał gospodarzy. Po pięciu minutach tej odsłony najpierw doprowadzili do remisu 55:55 aby półtorej minuty późnie wyjść na prowadzenie 55:59. Wtedy jednak zimną głową wykazał się Tony Taylor, który rzutem z dystansu zniwelował przewagę Rosy do jednego punktu (58:59). Chwilę potem goście znowu trafili za dwa, lecz Turów znów wyrównał na 62:62. Ostatnie półtorej minuty to desperackie, trafne rzuty z dystansu dające to jednej, to drugiej stronie kilkusekundowe prowadzenie. Do kolejnego remisu po akcji 2+1 doprowadził Damian Kulig (65:65). Najprawdziwszy horror rozegrał się w ostatnich 30 sekundach spotkania. Na 21 sekund przed końcową syreną Tony Taylora trafił za dwa. Chwilę potem po faulu Dłoniaka ten sam gracz wykorzystał jedną z dwóch szans i przewaga gospodarzy wzrosła do trzech oczek. Wtedy trener Kamiński wziął czas, by wznowić grę na połowie przeciwnika. Nie poszło ono po jego myśli, gdyż nikt z jego zawodników nie przejął piłki wyrzuconej przez Dłoniaka, która bezpańsko wyszła na aut. Widzowie fetowali zwycięstwo ulubieńców, lecz przekorny los postanowił z nich zakpić. Oto bowiem Filip Dylewicz, wznawiający grę dla gospodarzy, przez pięć sekund nie mógł się zdecydować do kogo podać piłkę. W ten sposób zespół Turowa bez gry stracił szanse na spokojne rozegranie końcówki. Kolejne wznowienie dla Rosy nie przyniosły jej sukcesu. Nie wytrzymali nerwowo. Pudła Archibeque’a i Majewskiego przekreśliły szanse na zwycięstwo lub dogrywkę.

Tony Taylor z 16 punktami okazał się najlepszym strzelcem PGE Turowa. Po 14 oczek dołożyli Damian Kulig oraz wspomniany Jakub Karolak. W pokonanej drużynie 16 punktów zapisał na swoim koncie Łukasz Majewski, który trafił cztery trójki. 10 oczek zdobył Kirk Archibeque, który był autorem także 14 zbiórek. Rosa przegrała tym samym już po raz trzeci w tym sezonie z PGE Turowem.

Janusz Grzeszczuk

Fot.: GRE

PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom 68:65 [26:8, 16:15, 11:24, 15:18]

 

Turów: Tony Taylor 16 pkt, Damian Kulig 14 pkt, J.P. Prince 12 pkt, Jakub Karolak 14 pkt, Filip Dylewicz 5 pkt, Mike Taylor 3 pkt, Ivan Zigenarovic 3 pkt, Denis Krestinin 1 pkt, Piotr Stelmach 0 pkt.

Rosa: Łukasz Majewski 16 pkt, Jakub Dłoniak 15 pkt, Korie Lucious 13 pkt, Kirk Archibeque 10 pkt, Robert Witka 9 pkt, Kamil Łączyński 2 pkt, Kim Adams 0 pkt, Damian Jeszke 0 pkt, Jakub Zalewski 0 pkt, Hubert Radke 0 pkt.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,2600zł 4,3100zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-04-18

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa