DSCF5044Trzy rzuty z dystansu pod rząd Dylewicza sfrustrowały mój zespół i od tej pory gra przestała się kleić – przyznał na konferencji prasowej Mihajlo Uvalin, trener Stelmetu Zielona Góra po przegranym meczu 85:73 z PGE Turów. 

 

 Zapraszamy do galerii !

Przyznać trzeba, że podczas tego meczu powodów do frustracji nie brakowałow obu zespołach. W pierwszej kwarcie to zespołowi gospodarzy absolutnie nic nie wychodziło. Ponadto zespół gości górował nad nimi energią, motywacją i organizacją gry. Stelmet bezlitośnie wykorzystywał straty i niecelne rzuty, z których przeprowadzał szybkie kontry kończone zazwyczaj efektownymi, widowiskowymi wsadami. I choć po blisko trzech minutach Turów prowadził jeszcze 10:8, to pozostałe siedem należało do przyjezdnych. O ile bowiem Stelmet dorzucił w tym czasie 17 oczek, to Tury tylko… jeden! Wskutek tego pierwsza ćwiartka zakończyła wynikiem 11:25. Jedną z zagadek tego spotkania pozostanie pytanie, dlaczego trener Rajković bezpowrotnie zdjął z boiska Jakuba Karolaka pomimo, iż ten zdobył w tej odsłonie pięć, czyli połowę punktów dla swojego zespołu w tej kwarcie. Statystyki zgorzelczan z tej kwarty to 20 procentowa skuteczność rzutów za dwa (3/14), 16 procentowa skuteczność rzutów z dystansu (1/6) i zaledwie trzy asysty.

Druga kwarta była już bardziej wyrównana, lecz wciąż niemiarowo grający czarnozieloni jedynie dotrzymywali kroku przeciwnikom. Po kompromitującej nieskuteczności z pierwszej odsłony, każdy trafiony rzut wywoływał w graczach Turowa wręcz euforyczne reakcje. Z ciężkiej niemocy zaczęli się podnosić kolejni zawodnicy. Efekt przynosiły początki dzielenia się piłką. Zdarzały się też momenty irytujące. Do najbardziej spektakularnych należał ten, kiedy stojącemu pod własnym koszem, zdezorientowanemu Mike Taylorowi piłkę odebrał Christian Eyenga i bezkarnie zdobył dwa punkty. To jeden z ciemniejszych fragmentów tej odsłony, bo generalnie zespół znad Nysy poprawił skuteczność. Skutkiem była wygrana 25:22 i zmniejszenia przewagi Stelmetu do 11 oczek (36:47).

Prawdziwym trzęsieniem ziemi była trzecia kwarta. Głównym jego autorem był Filip Dylewicz. Po pierwszej minucie gry zmniejszył przewagę do 10 punktów aby minutę później trzema trójkami pod rząd zmniejszyć przewagę rywali do trzech oczek! (51:54). Trener Uvalin szybko wziął czas, lecz nic już nie było w stanie zatrzymać obudzonej drużyny Turowa. Zaraz po wznowieniu trafił spod kosza nowy center Uros Nikolić a na prowadzenie w piątej minucie kwarty wyprowadził zgorzelczan nie kto inny, jak właśnie Filip Dylewicz (54:53). Po syrenie kończącą tę ćwiartkę okazało się, że Turów odrobił wszystkie zaległości z pierwszej (25:12) i prowadził 61:59.

W ostatniej kwarcie gracze Turowa widząc, że ciosach otrzymanych w poprzedniej odsłonie rywalom wyraźnie brakuje woli walki, rozluźnili się i zaczęli grać swoją grę. Krok po kroku zaczęli powiększać przewagę nad Stelmetem. Było to zasługą nie tylko tych, co trafiali do kosza i zdobywali punkty. Trzeba oddać honor Mike Taylorowi, który w drugiej połowie praktycznie wyłączył z gry mózg zielonogórzan, czyli Łukasza Koszarka. Końcowy wynik 85:73 dobrze oddaje różnicę, jaka tego dnia dzieliła oba zespoły. Gracze Stelmetu okazali się być mało odporni na stres, kiedy zaczęli tracić przewagę. Na drugim biegunie byli zgorzelczanie, dla których presja najwyraźniej była motorem napędowym. Można domniemać, że to wynik doświadczenia zdobytego na parkietach Zjednoczonej Ligi VTB.

Janusz Grzeszczuk

Fot.: GRE, Mate.

Po meczu powiedzieli:

- Trafienia Filipa Dylewicza okazały się kluczowe. Od tego momentu nasza gra przestała się układać. Byliśmy sfrustrowani agresywną postawą zgorzelczan i naszą bezradnością wobec ich wyczynów. Słabo zagraliśmy w obronie i tak naprawdę… nie pokazaliśmy jaj – bez ogródek podsumował swoich kolegów Marcin Sroka, skrzydłowy Stelmetu.

- Każde zwycięstwo nad Stelmetem jest wielkim zwycięstwem. Kontrolowaliśmy nasze emocje, byliśmy mądrzejsi niż w pierwszej połowie i udowodniliśmy, że jesteśmy silnym zespołem. Kiedy zawodnicy są zmęczeni a piłka nie krąży po obwodzie, to trudno znaleźć wyjście z takiej sytuacji. Gramy często i intensywnie. Był to nasz 66 lub 67 mecz w sezonie. Teraz częściej ode mnie pracuje z zespołem sztab medyczny, który przygotowuje odnowę biologiczną i umożliwia graczom regenerację – przyznał trener Miodrag Rajković.  dodawał.

- Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem, która nie poddaje się nawet bez względu na fatalną pierwszą kwartę. Zaczęliśmy grać zespołowo, ograniczyliśmy straty i odnieśliśmy trzecie wielkie zwycięstwo nad mistrzami Polski w bieżącym sezonie – mówił Filip Dylewicz, sprawca frustracji przyjezdnych, autor 19 punktów, kapitan czarnozielonych. 

 

 

PGE Turów Zgorzelec - Stelmet Zielona Góra 85:73 [11:25, 25:22, 25:12, 24:14]

PGE Turów: Dylewicz 19, Prince 16, Taylor 15, Taylor 9, Zigeranovic 6, Nikolic 6, Karolak 5, Chyliński 5, Kulig 4, Wiśniewski 0, Krestinin 0.

Stelmet: Dragicevic 17, Zamojski 15, Eyenga 12, Ginyard 12, Cel 7, Hrycaniuk 4, Koszarek 4, Chanas 2, Sroka 0.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa