PGE Turów przegrał pierwszy w tym sezonie mecz na własnym parkiecie. Zwyciężył 80:86 Mistrz Polski 2011 czyli Asseco Prokom Gdynia. Widać było, że przyjezdni byli bardzo skoncentrowani i zmotywowani po niefortunnym dla nich derby Gdyni, kiedy przegrali jednym punktem ze Startem. - Moi gracze spalili się dążąc do wygranej – tak podsumował spotkanie Miodrag Rajković, trener zgorzelczan.
Przyjezdni od początku kontrolowali przebieg spotkania, czego udokumentowaniem są wyniki poszczególnych kwart. Pierwszą wygrali z przewagą dziewięciu punktów (22:31), drugą dwoma oczkami (13:15) i zespoły schodziły na przerwę przy prowadzeniu Asseco 35:46. Przewagę dla gości w tej części meczu wypracował Jerel Blassingame, który zdobył 13 punktów, większość z dystansu. Po trzech kwartach, którą Turów przegrał 19:24, kibice spodziewali się kompromitującej porażki swoich ulubieńców. Różnica bowiem wynosiła aż 16 oczek na korzyść przyjezdnych (54:70). Ci, którzy mieli możliwość obserwować zachowanie selekcjonera Turowa przed ostatnią kwartą widzieli, że na jego twarzy malowała się bezradność. Może właśnie to zmobilizowało jego graczy, gdyż zaczęli staranie zaczęli odrabiać straty. Po koniec meczu dogonili rywali na cztery punkty (80:84), ale swoje rzuty wolne bezbłędnie wykonał Koszarek, a w akcji ostatniej nadziei stratę zaliczył Djordje Micić i było po meczu. Teraz w najbliższą niedzielę przed Turowem ważny, prestiżowy mecz z Czarnymi Słupsk. Według słów trenera Rajkovicia to spotkanie da odpowiedź na kilka pytań dotyczących dyspozycji niektórych członków jego zespołu. Wkrótce więcej o meczu.
Janusz Grzeszczuk
PGE Turów – Asseco Prokom: 80:86 [22:31, 13:15, 19:24, 26:16].
PGE: Cel: 13 pkt, Kulig: 6 pkt, Stelmach: 9 pkt, Micić: 6 pkt, Jackson: 2 pkt, Opacak: 0 pkt, Aleksić: 13 pkt, Zigeranović: 15 pkt.
Asseco: Pamuła: 0 pkt, Witka: 2 pkt, Roszyk: 0 pkt, Blassingame: 23 pkt, Mahalbasić: 13 pkt, Ponitka: 5 pkt, Koszarek: 19 pkt, Szczotka: 10 pkt, Richards: 6 pkt, Hrycaniuk: 8 pkt.