Spotkanie PGE Turów Zgorzelec z Treflem Sopot był jednym z tych meczów, które kibice długo będą wspominali. Pierwsze dwie kwarty zapowiadały bowiem sromotną porażkę gospodarzy. Sopocianie rozpoczęli bowiem od ośmiopunktowej serii przy zerowym dorobku gospodarzy. Pierwsze punkty zdobył Aaron Cel dopiero w piątej minucie tej części gry.
To nie był jednak koniec masakrowania gospodarzy, gdyż wkrótce potem było już 2:12 dla przyjezdnych. Wynik zmienił Djordje Micić o jedno oczko, ale odpowiedź Trefla była szybka i skuteczna: dorzucili kolejne pięć punktów i zrobiło się 4:17. Na szczęście w tym momencie zgorzelczanie otrząsnęli się z niemocy. Do kosza zaczęli trafiać Chyliński i Opacak. Dzięki rzutowi Chylińskiego z półdystansu w ostatniej sekundzie pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 16:20.
Po wznowieniu gry jako pierwsi punkty znowu zaczęli zdobywać przeciwnicy. Przy stanie 16:24 za dwa punkty trafił Opacak, lecz wtedy zaczął się taki okres gry, kiedy wymiana ciosów była niekorzystna dla Turowa. Na zdobyte z mozołem trafienia Turowa za dwa, Trefl natychmiast odpowiedział „trójką”. W ten sposób stopniowo znowu powiększał przewagę. Na taki stan rzeczy nakładała się niska skuteczność niektórych graczy gospodarzy. Po trzech pudłach w rzutach z dystansu i jednym spod kosza, boisko musiał opuścić Damian Kulig. Generalnie w tej kwarcie najlepiej punktowali tylko dwaj zawodnicy: Djordje Micić i Aaron Cel. Francuz z polskim paszportem w ciągu dwudziestu minut zdobył aż 14 punktów. To było jednak za mało na rozpędzonych sopocian, którzy tę kwartę wygrali 24:28, czym do ośmiu oczek zwiększyli przewagę nad PGE. Do szatni zespoły schodziły przy stanie 40:48.
Sytuacja nieco zaczęła się zmieniać po przerwie. W Turowie lepiej zaczęła funkcjonować obrona, wskutek czego mocno spadła skuteczność najlepszych snajperów Trefla. W trzeciej kwarcie Dylewicz zdobył tylko trzy punkty a Harrington i Turner po dwa. Niestety poprawił za to swoja statystykę Sime Spralja, zdobywca ośmiu punktów z tej części spotkania. W zespole Turowa ciągle nie do zatrzymania był Cel, który powiększył swoje konto do 21 oczek. Jak się potem okazało, w ostatniej kwarcie już go nie powiększył. Gospodarze jednak wygrali tę część 19:17 (59:65), co zmartwionym kibicom pozwoliło z nieco większym optymizmem oczekiwać ostatnich dziesięciu minut spotkania.
To, co się zaczęło dziać w czwartej kwarcie, było prawdziwie magiczne. Po rzucie Chylińskiego różnica spadła do czterech oczek, po trafieniu Micicia do dwóch, a po jego kolejnym rzucie Turów pierwszy raz wyszedł na prowadzenie 68:67. Potem Chyliński podwyższył ten stan na 71:67, lecz po trzypunktowym trafieniu Sopot zbliżył się na jedno oczko do Turowa. Kibicom skóra ścierpła na plecach, kiedy po dwóch faulach i będących ich skutkiem rzutach wolnych, Frank Turner zdobył trzy punkty, czym wyprowadził swój zespół na jednopunktowe prowadzenie. Na sześć sekund przed końcem meczu trener Rajković poprosił o przerwę. Po wszczęciu gry Piotr Stelmach otrzymał piłkę od Davida Jacksona i bez namysłu w ostatniej sekundzie z dystansu skierował ją do kosza. Trafił! Chwilę potem tonął w objęciach kolegów. Nic dziwnego. Za jego sprawą PGE Turów pierwszy raz od kilku lat wygrał z Treflem Sopot, czym przełamał swoisty kompleks.
To, co się potem działo na parkiecie i trybunach, trudno opisać słowami. Szał i euforia to ciągle za mało powiedziane. Czarnozieloni rzucali się sobie w objęcia. Kibice klaskali uniesionymi w górę rękami. Gracze Trefla za to patrzyli na siebie z wielką bezradnością i niedowierzaniem. Taki fart, takie szczęście do tej pory przecież tylko im się zdarzało. Po pokonaniu na wyjeździe Mistrza Polski Asseco Prokom Gdynia i wicemistrza Trefla Sopot na swoim terenie, niedoceniany do tej pory PGE Turów urasta do miana jednego z pretendentów do medalowych miejsc w fazie play-off. Zwycięstwo nad sopocianami umocniło ich na pozycji lidera TBL.
Janusz Grzeszczuk
PGE Turów : Trefl Sopot 77:75 [16:20, 24:28, 19:17, 18:10]
PGE Turów: Cel: 21 pkt, Kulig: 5 pkt, Chyliński: 16 pkt, Stelmach: 6 pkt, Wichniarz: 0 pkt, Micić: 12 pkt, Jackson: 6 pkt, Leszczyński: 0 pkt, Opacak: 9 pkt, Zigeranović: 2 pkt.
Trefl Sopot: Harrington: 10 pkt, Turner: 13 pkt, Dylewicz: 15 pkt, Dąbrowski: 0 pkt, Stefański: 2 pkt, Looby: 6 pkt, Spralja: 20 pkt, Waczyński: 8 pkt, Michalak: 1 pkt.
GRE