Wysoką porażką, bo 81:61 zakończył się wyjazdowy mecz koszykarzy PGE Turów z kazachskim zespołem Astana, rozegrany w ramach Wspólnej Ligi Państw Europy Środkowo-Wschodniej VTB. W ten sposób gospodarzom udał się rewanż za przegraną w Zgorzelcu, kiedy ulegli 93:66. Zgorzelczanie zaś przegrali dziesiąty mecz w tej lidze.
Dobrze o grze Turowa można mówić wyłącznie w przypadku pierwszej kwarty. Mecz otworzył Ivan Opacak trafieniem z półdystansu. Chwilę potem „dwójkę” zdobył Aaron Cel a konto zgorzelczan rzutem wolnym podwyższył Ivan Zigeranović. Przeciwnicy jednak nie spali i wkrótce był remis 5:5. Od tej pory trwała wyrównana walka, prowadzenie zmieniało się co kilkanaście sekund. Agresja w obronie spowodowała jednak, że w tej części spotkania po dwa przewinienia złapali Micić i Zigeranović. I pomimo, że Chyliński w ciągu tych dziesięciu minut zdobył aż 10 oczek, Opacak 6 a Cel 4, przyjezdni przegrali tę kwartę 25:23.
Prawdziwa masakra zaczęła się jednak w drugiej odsłonie. Co prawda świetnie, bo celnym rzutem z dystansu rozpoczął ją Cel, to kilka chwil potem trzy szybkie faule zaliczył Damian Kulig i z czterema przewinieniami usiadł na ławce. Fatalnie spisywał się Djordje Micić, który w żaden sposób nie mógł wstrzelić się do kosza. Mimo to rywale ciągle byli na wyciagnięcie ręki. Po rzucie Zigeranovicia, na 4min 25 sek. przed końcem kwarty czarnozieloni przegrywali tylko dwoma punktami (38:36). Potem jednak dwa razy pod rząd trafił Koleśników, poprawili koledzy z drużyny i nagle zrobiło się 47:36 dla Astany. Wprawdzie Chyliński rzutami wolnymi poprawił stan na 47:38 ale po faulu Stelmacha przeciwnicy dostali szansę na odskoczenie od Turowa. Wykorzystali jedną z nich i przy dziesięciopunktowej różnicy zespoły zeszły do szatni.
O całej drugiej połowie można powiedzieć, że to już była nieustanna równia pochyła. Niechlubną passę chybionych rzutów kontynuował Micić. Do niskiej skuteczności rzutowej należy jeszcze dodać brak walki o tablice. Mówi o tym liczba 38:32 na korzyść gospodarzy, przy czym na końcowym wyniku z pewnością zaważyła ilość zbiórek w ataku. Turów miał ich zaledwie 6, natomiast Astana aż jedenaście. Taka sytuacja pozwoliła Kazachom skutecznie podwajać ataki. Efekt był taki, że trzecią kwartę Turów przegrał 19:15, wskutek czego na tablicy widniał wynik 67:53. W czwartej trwała kompletna dominacja gospodarzy. Szykował się istny pogrom Turowa, gdyż w pewnej chwili Astana prowadziła z ponad dwudziestopunktową przewagą. Na szczęście swoje kilka punktów nareszcie zdobył Micić, do tego dołożył się Stelmach. Efekt był taki, że zgorzelczanie przegrali tę część spotkania „tylko” 14:8 a cały mecz 81:61. Po 12 punktów dla zgorzeleckiego zespołu rzucili Michał Chyliński i Ivan Opacak.
W ostatnich spotkaniach trener Modrag Rajković najwyraźniej oszczędza Aarona Cela, który mimo tylko 17 minut na boisku zdobył 7 punktów. Kolejny bardzo slaby mecz zaliczył Djordje Micić. Jego osobisty wkład wyniósł 5 oczek i … cztery faule. Kompletną porażką był występ reprezentanta Polski, Damiana Kuliga. Wskutek wspomnianych czterech szybko złapanych fauli, przez większość meczu grzał ławę. Efektem były tylko trzy zdobyte punkty. O postawie pozostałych nich powiedzą statystyki z meczu. W zespole gospodarzy nie do zatrzymania okazał się Ponomariew, zdobywca 22 oczek. W niedzielę 3 lutego mecz w Samarze z zespołem Krasnyje Krylia. Z niepokojem czekamy na występ czarnozielonych.
Janusz Grzeszczuk
BC Astana : PGE Turów 81:61 [25:23, 23:15, 19:15, 14:8]
BC Astana: Marshall: 11 pkt, Wojeikow: 7 pkt, Simon: 4 pkt, Murzagaliew: 0 pkt, Ponomariew: 22 pkt, Klimow: 0 pkt, Jargaliew: 6 pkt, Glyniadiakis: 11 pkt, Kolesnikow: 10 pkt, Cvetović: 10 pkt, Jaromaz: 0 pkt.
PGE Turów: Cel: 7 pkt, Kulig: 3 pkt, Chyliński: 12 pkt, Stelmach: 5 pkt, Wichniarz: 0 pkt, Micić: 5 pkt, Jackson: 10 pkt, Leszczyński: 0 pkt, Opacak: 12 pkt, Zigeranović: 7 pkt.
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
