Miała niesamowite szczęście

Każdy, kto w piątek wieczorem jechał drogą pomiędzy Zgorzelcem a Tylicami i widział zmiażdżone, leżące na boku auto musiał sobie pomyśleć: tutaj chyba nikt nie uszedł z życiem. Nieprawda, młoda kobieta prowadząca osobowego hyundaia przeżyła strasznie wyglądający wypadek, jaki wydarzył się na ulicy Sulikowskiej ok. godz. 18.00 tuż za działkami „Szklana wata”.

Z poważnymi obrażeniami została odwieziona do szpitala. Aby kobietę wydobyć z poskręcanego wraku, strażacy musieli użyć specjalistycznego sprzętu umożliwiającego odcięcie dachu. O szczęściu mogą mówić też jej najbliżsi. Obserwując bowiem skalę i rodzaj uszkodzeń samochodu trzeba jasno powiedzieć, że gdyby obok kierowcy jechał pasażer, to ze zdarzenia nie uszedłby z życiem. W tym miejscu bowiem nastąpiło uderzenie w drzewo.  Blacha karoserii znalazła się w tam, gdzie by ktoś siedział. Co by się stało z dzieckiem, którego fotelik widać na tylnym siedzeniu? Nie są znane przyczyny wypadku. Gdyby spekulować na ten temat, to trzeba powiedzieć, że jedną z nich z pewnością była nadmierna prędkość. Świadczy o tym skala zniszczeń. Prowokuje do tego bardzo dobra na tym odcinku nawierzchnia. Tego wieczora jednak asfalt był śliski po deszczu. Wysokie krawężniki natomiast mogły spowodować przewrócenie się pojazdu. Wszyscy więc, którzy na chwilę się tutaj zatrzymywali i dowiadywali się, że kobieta przeżyła mówili: ależ ona miała niesamowite szczęście. Przedostatni dzień listopada nie był dobry dla kierowców z powiatu zgorzeleckiego. Tego dnia, kilka godzin wcześniej, na drodze nr 352 w okolicy KB Turów zderzył się VW passat z oplem corsa. Jedna z osób zraniona w tym wypadku została odwieziona do szpitala.

GRE

Fot.: GRE