W sobotę 28 stycznia zostało rozegrane spotkanie koszykarzy PGE Turów Zgorzelec z Miastem Szkła Krosno. Miejscowi przegrali różnicą 24 punktów (62:84). Od razu trzeba powiedzieć, że mecz był z gatunku takich, o których jak najszybciej trzeba zapomnieć. Zapowiedź potężnego lania zaznaczyła się już w pierwszej kwarcie, przegranej 20:30. Przyczyną była ogromna ilość strat w drużynie zgorzelczan.
To nie do wiary, ale z tego powodu przyjezdni uzyskali aż 12 oczek, przy czym sami z tego powodu nie stracili ani jednego punktu. W drugiej odsłonie Turów wzmocnił obronę, pozwalając rywalom na zdobycie tylko 11 punktów. Niewiele to dało, bo w ataku byli znacznie mniej skuteczni, bo zdobyli tylko 8 oczek. Mecz rozstrzygnął się właściwie po przerwie, gdy trzecią kwartę Miasto Szkła Krosno wygrało 11 punktami 16:27. Przed ostatnią osłoną ich przewaga wynosiła już 24 punkty (44:68). Różnica ta utrzymała się do ostatniego gwizdka. Na koniec meczu bowiem czarnozieloni pokazali się z lepszej strony i zremisowali 18:18.
Postawa Turowa podczas sobotniego meczu budziła mieszane uczucia. Z jednej strony widać był że gracze bardzo się starają i chcą walczyć. Z drugiej strony zawody były dla nich męczarnią. Nic im nie wychodziło, zawiedli na wszystkich frontach. Mieli 55 procentową skuteczność w zdobywaniu punktów z gry (Krosno 62), trafili 13 na 34 rzuty za dwa i sześć trójek na 21 prób. Oddali rywalom obie tablice, gdyż mieli tylko 27 zbiórek podczas gdy Krosno po niecelnym rzucie zaopiekowało się piłką aż 44 razy. Zespół grał statycznie, zazwyczaj długo kozłując w polu ataku. Efektem były niecelne rzuty i łatwe straty. W efekcie po 22 kolejkach Suzuki I Ligi Mężczyzn PGE Turów zajmuje 16 miejsce na 18 drużyn uczestniczących w rozgrywkach. To, że inni grają tak samo źle albo jeszcze gorzej nie stanowi żadnej pociechy, gdyż wszyscy oni lokują się w strefie spadkowej.
Pomeczowe wypowiedzi:
Graliśmy bardzo słabo. Wydawało się, że po dwóch meczach, pechowo przegranych meczach po dogrywkach będziemy chcieli wykorzystać atut własnego boiska. Nie wyszło. Nie wiem, może to psychiczny paraliż wynikający z presji, jaką odczuwali grając przed własną publicznością? Jest bardzo ciężko. Trener nas przygotowuje do meczu, oglądamy wideo, mamy dane o przeciwniku. Potem na meczu mamy przestoje, gdzie wiemy co mamy zrobić a tego nie robimy. Wiem to po sobie: nagle ciemność przed oczami, człowiek bardzo chce a z tego nic nie wychodzi. To jest irytujące Wiem jedno: aby się w lidze utrzymać to trzeba zacząć wygrywać. – Kapitan zespołu Bartosz Bochno powiedział, że nie jest łatwo grać zespołowi, którego zawodniczy nie mają doświadczenia w porównaniu z innymi rywalami. – Uwierzcie mi, przegrane mecze nie są najlepszym sprzymierzeńcem przy budowaniu pewności siebie. To nie jest łatwe – zapewnił. Zapytano więc trenera Turkiewicza, czy ma dla drużyny jakiś plan naprawczy bo to jego rola, aby rozwiązywać sportowe problemy drużyny. – Być może faktycznie niektórych graczy paraliżuje fakt występowania przeciw lepszym drużynom, bo na treningach wszystko wygląda zupełnie inaczej, nikt się nie obija. Potem przychodzi mecz, jest adrenalina i jest stres. Dochodzi do blokady decyzyjności wskutek czego niektórzy w ogóle nie są wstanie realizować przedmeczowych ustaleń. Widzą co się dzieje na boisku, ale nie mogą wykonać swojego zadania. Może to także kwestia jakości graczy ale mamy takich, jakich mamy – zakończył trener. Jedno trzeba stwierdzić: Paweł Turkiewicz dużo mówił o przyczynach porażek, ale nie odpowiedział na zadane pytanie: czy ma jakiś plan poprawy?
J.G.
Foto: GRE
PGE Turów: Paweł Krefft 13 pkt, Szymon Pawlak 10 pkt, Krzysztof Jakóbczyk 9 pkt, Filip Pruefer 9 pkt, ASrkadiusz Adamczyk 8 pkt, Krzysztof Wąsowicz 6 pkt, Bartosz Bochno 3 pkt, Michał Samolak 2 pkt, Michał Jędrzejewski 2 pkt.