Niewiele nowego wniosła środowa konferencja Waldemara Łuczaka, prezesa klubu koszykarskiego PGE Turów, jeśli chodzi o nowe sensacje pseudo dopingowe, które można było obejrzeć za pośrednictwem różnych portali internetowych. Na wideoklipie kręconym z ukrycia można zobaczyć, jak dwóch zawodników: Tony Taylor i Damian Kulig otrzymują dożylne infuzje. Anonimowe komentarze mówiły o aferze dopingowej.
Kierownictwo klubu kilka dni wytrzymało, aż w końcu zdecydowało sie wyrazić w tej kwestii swoje zdanie. – Wszyscy mieliśmy możliwość obejrzenia tego filmu. Nie chciałbym się szczegółowo do niego odnosić. Czekamy na możliwość złożenia wyjaśnień przed Komisją Dyscyplinarną PLK, gdyż to ona ma się tą sprawą zajmować, o ile się zajmie. Jeżeli tak, to odpowiedni wniosek musi złożyć Komisja ds. Zwalczania Dopingu. Według mojej wiedzy taki wniosek wpłynie. Nie chcielibyśmy aby prasa była dla nas w tej kwestii pośrednikiem a dla nich pierwszym źródłem informacji. Bardzo byśmy tego chcieli, bo pragniemy wyjaśnić wszystkie wątpliwości, bo tak naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia: ani zawodnicy, ani pan Żmijewski. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem i przepisami antydopingowymi. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Gdyby było inaczej, to musielibyśmy podjęć działania wewnątrz klubu. Czekamy zatem na możliwość złożenia wyjaśnień przed tą komisją – oświadczył prezes Łuczak. Pytany, czy wie kto jest autorem tego filmu a jeżeli tak, to czy klub będzie podejmował odpowiednie kroki prawne powiedział, że nie wie, kto sfilmował zdarzenie. Nie zamierza też podejmować żadnych działań prawnych. Nie wie też, jaki cel przyświeca tajemniczemu „filmowcowi”. Jedno jest pewne, że wskutek ostatnich wydarzeń klub traci wizerunkowo. Z tego powodu niecierpliwie czeka na oficjalne kroki ze strony PLK. Nawiasem mówiąc zdziwienie budzi fakt, iż dyrektor Komisji Dyscyplinarnej o zgorzeleckich wydarzeniach rozmawia z niektórymi mediami, zamiast zaczerpnąć wiedzy u źródeł.
Janusz Grzeszczuk
Fot.: GRE
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
