Przed rozpoczęciem rundy finałowej Turon Basket Ligi kibice PGE Turów i Stelmetu Zielona Góra liczyli, że koszykarski Mistrz Polski zostanie wyłoniony po siedmiu zawziętych, wyrównanych spotkaniach. To jednak, co się dzieje przewraca do góry nogami przewidywane scenariusze. W piątkowy wieczór 31 maja goszcząca w Zielonej Górze drużyna ze Zgorzelca przegrała trzeci z kolei mecz, nie zwyciężając ani razu wcześniej. Podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia nie potrafili utrzymać kilkakrotnie zdobywanej przewagi. Jedno co uratowało ich honor, to waleczność. Tym niemniej nikt, nawet najwierniejsi kibice Turowa nie mają już chyba wątpliwości, jak zakończy się ten serial. Oby chociaż nie do zera.
Podobnie jak w poprzednich dwóch razach, Turów dobrze rozpoczynał spotkanie. Zresztą w ich poczynaniach było widać determinację, aby chociaż tym razem zwyciężyć. Dobrze sprawdzał się duet Aaron Cel, Ivan Zigeranović, dzięki którym goście prowadzili nawet 4:11. Po wejściu na parkiet Waltera Hodge’a gospodarze jednak podgonili i pierwsze 10 minut meczu zakończyło się prowadzeniem Turowa 16:19.
Po czterech celnych rzutach wolnych Portorykańczyka na początku drugiej kwarty Stelmet pierwszy raz wyszedł na prowadzenie, lecz dzięki dobrzej dyspozycji Ivana Opacaka i Piotra Stelmacha Turów z wynikiem 31:40 wrócił na prowadzenie. Tę odsłonę goście znowu wygrali 19:21, wskutek czego zespoły do szatni schodziły przy wyniku 35:40.
Przełom w meczu nastąpił w trzeciej kwarcie, co uczyniło obrót spraw bliźniaczym do obu poprzednich potyczek. Stelmet znając słabe strony przeciwnika zdecydowanie uszczelnił obronę i przyśpieszył w ataku. W ciągu sześciu minut tej odsłony nie tylko odrobił wszystkie straty, ale wyszedł na 10 punktowe prowadzenie (57:47). Zdecydowanie dominowali na parkiecie i pozwolili rywalom zdobyć 16 punktów, samym zdobywając aż 31!
Czwarta kwarta wykazała, że czarnozieloni to drużyna z wolą walki. Po serii trafień Robinsona, Opacaka, Zigeranovicia i Chylińskiego w połowie tej odsłony wyszli na dwupunktowe prowadzenie (66:68). Radość kibiców Turowa zgromadzonych w hali zielonogórskiego CSR-u trwała krótko, bo po 15 sekundach Sroka trafił trójkę i gospodarze znowu byli liderami. W krótkich odstępach czasu swoje punkty dodali Hodge i Borovnjak, co dało ich drużynie pięciopunktową przewagę (73:68). Nadzieja na korzystny wynik przyjezdnych wróciła po trzypunktowych rzutach Opacaka i Stelmacha, zbliżających Turów do Stelmetu na dwa punkty (77:75). Na półtorej minuty przed końcem szansy na wyrównanie nie wykorzystał Russel Robinson, który sfaulowany nie wykorzystał jednego z dwóch rzutów wolnych. Od tej pory gospodarze pokazali, co to znaczy zachować zimną krew i chłodną głowę. Po kolejnej stracie Davida Jacksona piłkę otrzymał Koszarek i nie pomylił się z linii 6,75m. Na 14 sekund przed końcową syreną, dwa punkty z szybkiej kontry zdobył jeszcze Robinson (80:78), ale wtedy nastąpiła równie szybka akcja miejscowych. Piłkę dostał Sroka. Po jego trafieniu za dwa było jasne, że w ciągu 3 sekund jakie zostały, Turów nie da rady wyrównać. Tak też się stało, bo rzut rozpaczy Chylińskiego z połowy boiska i tak nie trafił do kosza.
Obiektywne statystyki znowu beznamiętnie mówią, dlaczego PGE Turów przegrał:
- rzuty za dwa: 34 próby, 22 trafne (Stelmet 42/25),
- rzuty za trzy: 19 prób, 8 celnych (Stelmet: 17/6),
- rzuty wolne: 14 prób, 10 celnych (Stelmet: 16/14),
- straty: 20 (Stelmet: 17).
Lepsze wyniki zgorzelczanie mają tylko w zbiórkach: 27/21. Szkoda tylko, że z tego nie ma punktów…
W niedzielę 2 czerwca o 17.30 odbędzie się czwarte spotkanie Stelmetu z PGE Turowem. Czy okaże się rozstrzygające o tytule Mistrza Polski? Razem z kibicami prosimy graczy Turowa: nie dajcie Stelmetowi wygrać do zera!
Janusz Grzeszczuk
Fot.: M@te>
Stelmet Zielona Góra – PGE Turów Zgorzelec 82:78 [16:19, 19:21, 16:31, 16:22]
Stelmet: Stević 11 pkt, Chanas 0 pkt, Hosley 16 pkt,Hodge 20 pkt, Cesnauskis 2 pkt, Sroka 12 pkt, Białek 0 pkt, Borovnjak 7 pkt, Koszarek 14 pkt.
PGE Turów: Cel 12 pkt, Kulig 2 pkt, Chyliński 9 pkt, Robinson 16 pkt, Stelmach 11 pkt, Micić 0 pkt, Jackson 0 pkt, Opacak 18 pkt, Zigeranović 10 pkt.