Udział PGE Turów w turnieju o Puchar Polski kosztował drużynę nie tylko przegraną z Treflem Sopot nie tylko przegraną 79:81, ale także spadek na dziesiąte miejsce w tabeli PKL. W każdym razie tak przyczyny środowej wpadki na własnym parkiecie widzi Mathias Fischer, trener czarnozielonych. Trudno się z nim nie zgodzić. W ciągu sześciu dni zespół rozegrał trzy mecze.
Licznie przybyła publiczność niezbyt wiele miała okazji do radości oglądając środowe zawody. W pierwszej połowie przyjezdni prowadzili przez siedemnaście minut. Głównym atutem Sopotu były rzuty z dystansu. W tej części spotkania trafili pięć trójek, podczas gdy miejscowi o dwie mniej. Wynik Trefla napędzały trafienia Anthony Irelanda i młodego Michała Kolendy, który skutecznie kończył szybkie ataki. Wspólnie zdobyli 19 oczek w ciągu 20 minut. W Turowie liderem był Michał Michalak z 11 punktami. Na przerwę zespoły schodziły przy stanie 39:44.
Decydującą dla losów spotkania powinna być trzecia ćwiartka. Gospodarze wygrali ją 25:15. Wydawało się, że sześciopunktowa przewaga Turowa (65:59) jest wystarczająca, aby doświadczeni zawodnicy nie pozwolili na zmianę losów meczu. Niestety czarnozielonym zabrakło sił, aby utrzymać różnicę. Przegrali tę ćwiartkę 14:22. Decydujące ciosy gospodarzom zadał Filip Dylewicz, były kapitan zgorzelczan. O ile pierwsza połowa w jego wykonaniu nie była zbyt efektowna, to – jak to on – „odpalił” w drugiej. O ile w całym meczu trafił cztery rzuty z dystansu, to aż trzy z nich zdarzyły mu się w ostatniej odsłonie. To jego i Irelanda rzuty przypieczętowały przegraną Turowa 79:81.
Zmęczenie graczy PGE Turów widać było tym bardziej, im było bliżej do końca spotkania. Najbardziej zdumiewającym widokiem był widok filigranowego Anthony Irelanda zbierającego piłkę znad głowy Kirka Archibeque’a, gracza o pół metra od niego wyższego. Najskuteczniejszym graczem Turowa był Tweety Carter, który mówiąc nawiasem miał sobie wiele do zarzucenia. Na końcowy wynik zapracowała drużyna ze Zgorzelca. Wystarczy wytknąć rosnący chaos w ataku i bezsensowne straty. Było ich aż osiemnaście, z czego najwięcej i najbardziej spektakularnych (5) popełnił Bartek Bochno.
PZKosz najwyraźniej zlitował się nad przepracowanym zespołem ze Zgorzelca i dał im jeden dzień więcej do odpoczynku. Zapowiadany na sobotę 25 lutego mecz z Miastem Szkla Krosno został przełozony na niedzielę 26 lutego. Początek: godz. 18.00.
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE
PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 79:81 (18:21, 21:23, 26:15, 14:22)
PGE Turów: Tweety Carter 19, Michał Michalak 13, Denis Ikovlev 12, Mateusz Kostrzewski 9, , Uros Nikolić 8, Kirk Archibeque 6, Bartosz Bochno 6, David Jackson 6, Andrew Ryan 0.
Trefl: Anthony Ireland 20, Nikola Marković 16, Filip Dylewicz 14, , Michał Kolenda 11, Artur Mielczarek 9, Tyle Laser 9, Piotr Śmigielski 2, Marcin Stefański 0, Jakub Karolak 0.