Ostatni, trzeci dzień staromiejskiego festynu „Jakuby 2014" w Zgorzelcu znacznie różnił się programem od dwóch poprzednich dni. Pogoda znowu niezbyt sprzyjała organizatorom, bo przedsięwzięcia planowane na wczesne godziny popołudniowe odbywały się w ulewnym deszczu. Niektóre zresztą przełożono na później, bo później niebo zaczęło się przecierać i deszcz ustał.
Tym niemniej ci, którzy nie bacząc na pogodowe kaprysy przybyli, mogli obejrzeć przemarsz straży i markietanek oraz musztrę halabardników. W tym samym czasie w rycerskim obozie dzieci obejrzały teatrzyk kukiełkowy na wozie „O rybaku i złotej rybce". Tuż po piętnastej na Starym Mieście stało się niebezpiecznie, gdyż średniowieczna gawiedź wdała się w burdę karczemną na deptaku. Szlachetniej urodzeni przy moście odegrali scenkę historyczną z pojedynkami i wystrzałami. Nieco później w dbałości o rozrywkę dla dzieci, teatrzyk kukiełkowy na wozie przedstawił sztukę „Czerwony Kapturek". Niektóre z inscenizacji periodycznie powtarzano aż do momentu, gdy wieczorem w obozie zaprezentowano pokazy ogniowe. Zauważyć trzeba, że na te wszystkie harce czujnym okiem spoglądał burmistrz Rafał Gronicz razem ze swoim zastępcą Piotrem Konwińskim. Nic więc dziwnego, że nikomu nie przyszło do głowy wejść w konflikt z włodarzami miasta szczególnie, że niepokornych karcił Mistrz Małolepszy, biegły w sztuce katowskiej. W pogodnej, przyjaznej atmosferze impreza zakończyła się wczesnym wieczorem z nadzieją, że przyszłoroczne Jakuby 2015 nie będą uboższe w atrakcje, niż tegoroczne.
GRE
Fot.: GRE